Otwarcie LEC z szybkim końcem.
Zaledwie miesiąc po zdobyciu złota na MSI zespół Ocelota wraca do rozgrywek LEC. W meczu otwarcia Europejskiego sezonu letniego stoczyli bój z zespołem pod amerykańską banderą. Drużyna Polaka na pewno zapamięta dzisiejszy dzień pozytywnie, ponieważ już w swojej pierwszej rozgrywce zdobyli punkt.
Nieco ponad 21 minut, tyle zajęło Europejskiemu gigantowi pokonanie Splyce. Drużyna polaka solidnie zaczęło pierwszą swoją pierwszą mapę po powrocie z Azji. Gra od samego początku wyglądała jakby G2 było drużyną o dwa poziomy lepszą od swoich przeciwników. Wszystkie walki drużynowe padały łupem formacji Polaka, a obiekty na mapie były niszczone, niczym z papieru. Przywołanie Heralda Riftu przez Capsa było początkiem końca, a zabranie dwóch inhibitorów, dokonało dzieła zniszczenia w bazie drużyny Splyce. Skończenie tej gry było już w tym momencie formalnością. G2 może być dumne ze swojej gry, i na pewno wiedzą, że sukcesywnie zaczęli letnią część rozgrywek League of Legends European Championship. Powtórka pierwszej gry w LEC tutaj.
Finaliści poprzedniego sezonu, też sobie radzą.
Druga gra dzisiejszego wieczoru, niestety przyniosła pierwszą porażkę naszej nacji. Drużyna w której gra Jakub „Jactroll” Skurzyński uległa Hiszpańskiej drużynie Origen, założonej przez jednego z najpopularniejszych zawodników League of Legends na świecie.
Pierwsza udana akcja Origen wydarzyła się już w 5 minucie spotkania, Nukeduck wraz z Koldem, złapali zawodnika przeciwnego leśnika, który był w trakcie powrotu, łatwy i łakomy cel. Mimo tego, midlanerowi Vitality udało się złapać cenne zabójstwo na przeciwniku, przez co poszerzył swoją przewagę w stworach, i posiadał ich aż o 40 więcej! Niestety ale nawet ta przewaga niebyła wystarczająca i w 13 minucie duet Jactrolla i Atilli został złapany na dolnej alei, zginęli a Górski smok padł łupem Origen. W dalszych momentach gry, Vitality było ogrywane na mapie raz po raz, przez co hiszpańska formacja zabierała kolejne obiekty na mapie, w rezultacie zabrała Barona Nashora. Był on gwoździem do trumny drużyny z polskim supportem, i pierwszą porażką w lenim sezonie LEC.